Translate

DLA WSZYSTKICH KTóRZY TRAFILI TU PRZEZ PRZYPADEK

Progenia jest wadą kostną... wciąż obwiniam za to Habsburgów ;)
Spotkałam się z opinią, że leczenie tej wady to nic innego jak operacja plastyczna... hmm skoro tak, to noszenie aparatów ortodontycznych jest też plastyką, tylko że bez noża!
Wykształceni ludzie wmawiali mi że da się z tym żyć... każdemu z nich patrzałam na dolne zęby - schowane za górnymi. I o czym tu mówić... ? ;] Nikt tego nie zrozumie... wysuń dolną szczękę do przodu najbardziej jak umiesz i powiedz "s" "z" "c" ... 20 lat ćwiczyłam poprawną wymowę spółgłosek które tak często występują prostych słowach... 20 lat sepleniłam... 20 lat miałam problemy z jedzeniem (przeżuwaniem)... 20 lat nie odczuwałam przyjemności z żucia gumy... 20 lat nie zdawałam sobie sprawy o ile łatwiejsze jest życie codzienne - proste czynności jak mówienie czy jedzenie nagle sprawiają radość... !
To nie dla wyglądu zdecydowałam się na operacje... i mam nadzieje że większość dotychczasowych progeników jest tego samego zdania... ! Poprawa wyglądu (bo wyraz twarzy jest masakryczny z progenią - coś jak gangster... nawet uśmiech wydaje się być nieszczery) jest dodatkiem do całej reszty zalet jakie niesie ze sobą zabieg.

piątek, 22 czerwca 2012

Kilka lat po operacji progenii


Posted by Picasa

Progenia stała się dla mnie tak odległa, że już nie pamiętam jak to było... wszystkie te smutne dni przepadły gdzieś w zapomnienie :) Czasami tylko zadaje sobie pytanie, czy drugi raz zdecydowałabym się na to samo...znając przyszłość. Od tamtej pory w moim życiu prywatnym nic się nie zmieniło, wciąż jestem żoną tego samego mężczyzny i nie zamieniłabym go na nikogo innego :)
Po odbytej rekonwalescencji postanowiłam złożyć wypowiedzenie w pracy i skończyć studia... obroniłam się w listopadzie 2010r :) W między czasie szukałam pracy i od lipca 2010 pracuje wciąż w tej samej firmie. W końcu odnalazłam samą siebie w pracy zawodowej i poczułam się spełniona. Jednocześnie poznałam w biurze wspaniałych ludzi, z którymi spędzam czas wolny od pracy ;)
Rok później kupiliśmy mieszkanko i w końcu mamy swoje stałe gniazdko!!
Dwa miesiące temu na świecie pojawił się nasz syn :) "Odpoczywam" na macierzyńskim... i niebawem wracam do pracy z nadzieją na kolejne życiowe zmiany, które przyczynią się do mojego zadowolenia z samej siebie :)

Jeśli chodzi o komplikacje pooperacyjne... czasami tracę czucie w brodzie, nie przeszkadza mi to zbytnio, ale jest dość nieprzyjemne. Zdarzyło się kilka razy, że żuchwa wyskoczyła mi z "zawiasów" i raz przydarzyło mi się to podczas jedzenia w skutek czego ułamał mi się ząb ;/  Podczas porodu i skurczy partych musiałam mocno skupić się na szczęce, bo żuchwa dziwnie wysuwała mi się do przodu, jakby mięśnie ją wypychały(albo nie trzymały)... bolało i było strasznie denerwujące, szczególnie w tak ważnej dla mnie chwili :) Poza tym nic niepokojącego się nie dzieje, zgryz mam w porządku, troszkę zęby górne się poprzesuwały i już nie są tak idealnie proste jak po zdjęciu aparatu stałego, ale to akurat "normalne" :)

Po operacji progenii nastąpiło wiele zmian w moim życiu. Nie mogę jednak ostatecznie wydać sądu, że stało się tak za sprawą zmiany w mej twarzy. Owszem, częściej się uśmiecham, jestem bardziej otwarta na nowe znajomości, chętniej wychodzę z domu.. ale ja chyba taka byłam od zawsze, tylko wmawiałam sobie, że wszystkiemu jest winna progenia! W efekcie chodziłam osowiała, nie utrzymywałam znajomości, poddawałam się losowi, zamiast wziąć sprawy w swoje ręce..

Pozdrawiam wszystkich gorąco!! 

czwartek, 27 listopada 2008

Aparat stały - ściągamy potwora!




:) :) wciąż go czuje.. ale go nie ma
wciąż o nim myślę... ale go nie ma

:-)

Dnia 17.11.2008r o godzinie 08:34 ściągnęli mi górny (ostatni) łuk aparatu stałego!!
Kilka godzin później stałam przed komisją i broniłam swej pracy dyplomowej ! :) Obroniłam :)

To pewnie ostatni post na tym blogu :) Moje zmagania z progenią zakończyły się, poszło w zapomnienie, podobnie jak studia... :(

niedziela, 5 października 2008

Jeszcze tylko kilkanaście dni.....

Oficjalnie 21 października moje zęby uwolnią się od zameczków drucików zcisku itp itd !!

Koszt ściągnięcia aparatu : 500 zł :)

wtorek, 19 sierpnia 2008

zdjątka...

  


Przepraszam ża tak niskiej jakości foty, ale ciemno w pokoju brak warunków a jutro rano musze z tym jechać na ortodoncje i pewnie tam pozostawić :)
Najważniejsze co chce tu ukazać to te "tajemnicze" płytki którymi mnie obdarowano :) ;p
Takie piękne koronki... może kiedyś się ich pozbędę... hmm nie wiem... na razie to jest mi z nimi do twarzy :)

Czuje się świetnie jakby ktoś pytał :)

środa, 25 czerwca 2008

sobota, 21 czerwca 2008

czwartek, 29 maja 2008

najgorsze za mna....

Dziś do mnie dotarło, że zbliża się koniec!

W sierpniu zdejmuje aparat! :) Może wrzesień... oby przed obroną pracy dyplomowej! :-)
Druciaki towarzyszyły mi w najważniejszych momentach życia - m.in ślub!
Na obronie już ich nie chce mieć! :[

środa, 28 maja 2008

120 dzień bez progenii spędze w Zakopanem!

:) taaaa 2880 godzin ciesze się nowym zgryzem
ciesze i martwię zarazem, bo wciąż odczuwam skutki zabiegu. Czasami zanika czucie w brodzie i powraca ból, nie wiem czy jest silny, bo chyba zdążyłam się do niego przyzwyczaić. Po prostu czuje go! :)
Jeśli chodzi o rozciąganie mięśni to nie wygląda to najlepiej. Rozwarcie ust jest ograniczenie do 3 cm, co ma swoje konsekwencje - mam problemy z jedzeniem! Pewnie w większości to wina aparatu, mam już go dość!!

Mój brzuszek czuje się lepiej :) Przez to zapalenie żołądka schudłam 3 kg ;/ Może i fajnie, ale nie czuje się najlepiej, jestem znów osłabiona blada i brakuje mi chęci do życia. Od dnia zabiegu nie mogę odzyskać energii, tego power-a który stawiał mnie na nogi o 6 nad ranem, kazał biegać jeździć na rowerze, uczyć się...
Jestem taka zmarniała... :(
Na domiar złego wisi nade mną nieukończona praca dyplomowa! :[

A to Olek i Olka - moi przyjaciele z dzieciństwa :)
(czego się nie robi żeby poprawić sobie humor) :

środa, 21 maja 2008

pierwsze problemy (?)

To już 4 dzień kiedy odczuwam mdłości, boli mnie cały brzuch - żołądek wątroba jelita. Gorączka do 39 stopni, potworny ból głowy. Chodze jak na haju... do kibelka truptam jak babunia żeby nie stracić przytomności...

Co się stało? Dieta... doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że po zakończeniu diety płynnej powinnam POWOLI wprowadzać produkty, powoli przeżuwać każdy kęs... Tak może było przez pierwszy tydzień, ale później jak już poczułam, że nie ma problemów z gryzieniem twardych orzechów, to na moim talerzu znajdowało się wszystko to czego mi brakowało przez 6 tygodni diety płynnej !

Wszyscy wokoło wciskali mi największe porcje - bo przecież "musze odzyskać siły!"
Boshe jakie to głupie myślenie!! Zdecydowanie lepiej się czułam na płynnej niż teraz, Polska kuchnia zaczyna mi dotkliwie szkodzić! ... koniec z tym!!

Za tydzień mam zaplanowany wyjazd do Zakopanego a ja nie wiem czy w ogóle uda mi się z tego wyjść.. :-(
wracam do łóżka :(

Uważajcie na to co jecie!!!!!!!!!!!!! szczególnie po zabiegu, bo wątroba jest bardzo słaba po tych sterydach które podają w szpitalu!

wtorek, 6 maja 2008

dawniej i dziś

Jejku jejku ... znalazłam zdjęcie z sierpnia 07` !!! To zdjęcie mi się podobało ??!! brrryyyy... :-)


Kilka miesięcy przed zabiegiem:






3 miesiące po zabiegu:

poniedziałek, 28 kwietnia 2008

:) śpie

Oczywiście twórczość mojego męża: