Znalazło się łóżko na sali :) Przyjeli mnie!! Całą środe pękam z nudów... wywiady z lekarzami przeróżnymi, wizyty studentów którzy oglądają mnie z każdej strony, wymieniają łacińskie nazwy bla bla...
Moge jeść do 22. Mama nazwoziła mi soczków, bułek, jogurtów.. a mi się w ogóle jeść nie chce!
Rano każą mi się wykąpać, dają głupiego Jasia i zamiast szaleć - zasypiam :) Pamiętam jak przyszli po mnie kazali rozebrać się i przejść na wąskie łóżko z kółeczkami :) Jedziemy.... ojej jej jej jak my długoooo jechaliśmy, w windzie byliśmy potem jakimiś korytarzami dziwnymi wąskimi z wysokim sufitem albo zwidy miałam :)
A potem już tylko głowa pani anestezjolog nade mną i pytanie "chce ci się spac?" A ja tylko zamykam oczy... jeszcze słowa "a to dobrze..." i niech się dzieje co chce :)
Budze się.... pełno ludzi... i mama! siedzi na krzesełku obok mnie i trzyma za rączkę ! Serducho mi pika szybciej w maszynie ... w dyżurce ciągle ktoś chodzi zagląda przez szybe patrzy na mnie... i zegar na ścianie, pod sufitem... 13...
3 godziny mnie nie było...
zasypiam... budze się... godz 15... zasypiam... budze się, w dyżurce zasłonili rolety nie ma pikające serducha... jest tylko mama i cisza... i ta rurka w nosie i plastry na rękach ... "co to ?" pytam mame... i zasypiam...
* ściągają mi krew z żołądka przez sonde
* odsysają mi dodatkowo krew z buzi za pomocą ssaka... każą mi to wypluwać ale jakoś dziwnie nie mam szpary między zębami wszystko zaciśnięte.. język nie ma gdzie się podziać. jakos dziwnie :)
* zasypiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz